środa, 20 listopada 2013

No naprawdę.

Wypadałoby coś może czasem stuknąć.
Obserwuję ostatnio różne bitwy, bitweczki na różnych blogach i nie rozumiem. Że jak mama pisze o kupie i zjedzonej zupie to już jest blog parentingowy i koniec. A jak zdjęcia pstryka to fasziony czy inne lajfstajly. No nie wiem. Dobrze, że nie miałam aspiracji. Bo nie wiem do której szufladki bym się włożyła.

Dla marudzących? Rzadko piszących? I zawsze mi się wydaje, że rzadko się pisze przez żadko. Taki defekt mózgu.

I alergię mamy na pokładzie. I niewiadomo na co. I na pewno nie mam 350 zł na prywatne badania krwi, o wizycie już nie wspominając. Jakbym była przewidującym człowiekiem to bym Młodego zapisała pół roku temu na wizytę. A tak to dupa. Czy też inna część ciała. Z wysypką jednakowoż.